Witajcie kochani.. Żyję, choć było kilka dni takich, że nie chciałam..hehe, kiszka.. Ale na pocieszenie powiem Wam, że wszystko było ok, tylko ja tak sobie, siedziałam przez 3tygodnie w domu z chorym synusiem i zupełnie depresyjnie dopadła mnie handra przedświąteczna.. Zawsze tak mam od lat.
Odwiedzalam Wasze światy i cieszę się, że mogłam choć u Was nacieszyć oko świątecznymi ozdobami:-) Wiele z Was ma już piękne choineczki wystrojone i błyszczące. Ja też jak co roku kupiłam kilka drobiazgów, własnoręcznie ususzę jedynie pomarańcze na choinkę..hehe Choc muszę się pochwalić, w zeszłym roku zrobiłam sama przy pomocy moich dziewczyn choinkę z szyszek modrzewiowych. Z niej jestem dumna..
Na szczęście jeszcze w listopadzie zamontowałam karmnik dla ptaków, kupiłam jakieś jedzonko, a że nie było dla ptaków pospolitych, więc kupiłam dla karmników.. Gardziły te wróble, ale do czasu aż spadł pierwszy śnieg, wtedy do ostatniego ziarenka skubały i skubią do dziś. Co wieczór uzupełniać trza jadłodajnie! to bardzo ważne..
Poluję jeszcze na sikorki, mam jakiś smalczyk dla nich, ale jeszcze żadna się nie uśmiechnęła do mojego aparatu:-(
A poniżej zaleglości:-)
Jakiś czas temu byliśmy na weselu u mojej szwagierki, wesele udane, bardzo oryginalne, a rano zamiast wracać do domu, gdzie wcześnie wstają nasze dziecięcia postanowiliśmy "zaliczyć" noc w domku na działce.. cudnie było, cieplutko, milutko.. Spokojnie wstaliśmy o 11ej, za oknem takie widoki:-)
Lisek nas zaskoczył, nie zdążyliśmy wyjąć aparatu, ale wyglądał tak jakbyśmy go zaskoczyli na tym odludziu.. patrzył się, patrzył, a my na niego..:-) fajnie tak..
Teraz w notesie odchaczam z listy prezentów i zakupów co już załatwione.. Sporo zrobione, ale jeszcze sporo zostało, bo lenia mam i zero chęci do wszystkiego. Nasza rodzina prawie calusieńka urodziła się w grudniu i w styczniu, więc mnóstwo spraw pośrednich zajmuje moją biedną głowę. W zeszłym roku z przygotowaniami byłam na finiszu, a dziś?.. no cóż, życie..
Najważniejszy jest plan, potem to już z góry, więc za bardzo się nie stresuję, bo plan mam..(!)
Choinka sztuczna, bo jedyne miejsce wolne w mieszkaniu przy kominku, a tam bardzo ciepło i prawdziwe drzewko szybko by odpadło, a ja uwielbiam cieszyć oczy bombkami, światełkami do końca stycznia:-) Myslalam o jakimś małym świerku w doniczce dla dzieci, potem wkopię ją na działce:-)
Na koniec zdjęcie mojego reniferka
i diabełka w anielskim stroju
Kończę posta, bo muszę zamykać kasę i zmykam do domku odhaczać kolejne punkty z mojej przydługaśnej listy. Mam szczerą nadzieję, ze u Was jest znacznie lepiej. Zyczę Wam miłych i spokojnych przygotowań do świąt:-)
do miłego