Dzień dobry, cieszę się, że dzięki temu blogowi i wirtualnemu światu mogę poznać wiele ciekawych osób, poznać ich codzienne bolączki, codzienne radości, podziwiać "wenę twórczą", zapisane na zdjęciach codzienne i niecodzienne przedmioty, krajobrazy. Już 8-9miesięcy jestem z Wami, praktycznie codzień.. Wiele się dowiedziałam, nauczyłam, ale muszę nauczyć się czegoś jeszcze, a właściwie na nowo nauczyć... Od kilku lat jestem w jakimś dziwnym kieracie, kotle, nie wiem jak to nazwać, ale totalnie w niczym nie potrafię dostrzec pozytywnych rzeczy, wszędzie widzę jakieś niedociągnięcia, a zwłaszcza w najbliższym moim otoczeniu. Niby jest ładnie, niby jest fajnie, ale... zawsze ale... Ciągle rozmyslam o złych rzeczach i jak je będę rozwiązywać jak nadejdą. Ale po co, do jasnej cholerki je rozwiązywać, skoro wszystko jest ok.! Ale ja nie..., ja muszę snuć wizje nadciągajacych czarnych chmur:-(
Nie piszę tego by i Wam smucić, ale może w takim tekście pisanym bardziej do mnie dotrze, że trzeba coś z tym zrobić i znajdzie się jakieś światełko. Obecnie nie ma dnia, baa, nie ma godziny, żeby jakaś pesymistyczna wizja nie przemknęła przez myśl. Kiedyś zawsze sobie coś pod nosem nuciłam, teraz czuję, że nie mogę, jak zanucę to od razu : sio, sio melodio... Więzienie psychiczne jak nic..
Dlatego czytając Wasze blogi ładuję się pozytywnie, choć wiem, że przecież u Was tez nie zawsze jest wesoło. Ale umiecie patrzeć i wyciągać to co dobre. Bo najgorsze jest to, że zatruwając swoje życie codzienne zatruwam też życie bliskim, moim najbliższym. Mężuś to już nie raz machał na mnie ręką, nie wiem- może kreskę postawił juz na mnie..hehe, że się już nie zmienię..
Ale ja kiedyś byłam inna i nic się nie stało takiego, nie było żadnego powodu, że zaczęłam myśleć negatywnie. Tak poprostu. Stałam się przez to wybuchowa, nagle zaczynam się złościć, wszystko mi przeszkadza, potem się uspokajam, za jakiś krótki czas znowu wybuch.. Nie ciekawie, zupełnie nie ciekawie.
Gdzie optymizm!! gdzie!! u mojego męża, to wiem napewno, na szczęście On jest urodzonym optymistą i właściwie zawsze wyszukuje pozytywy, we wszystkim i wszędzie.. A może , tak sobie myślę, w przyrodzie musi być równowaga, jak On taki to ja inna..?...hmmm
Ech, nasmuciłam, nasmuciłam, jeszcze nie wiem, czy mi lżej, ale najważniejsze, że mam mocne postanowienie poprawy. Bo wszystko jest w głowie, trzeba myśleć o dobrych rzeczach, bo złe przyciągają zło i smutek. Te wszystkie infekcje dzieciaków moich mnie wykańczają, ale ciągle ten problem lata po mojej głowie, więc może te zarazki jakoś przyciągam..?
Usmiech na twarzy i w duszy dla wszystkich!!
Dziekuję, że odwiedzacie moje progi i zostawiacie komentarze, to dla mnie dużo znaczy:-)
Na koniec kilka zdjęć u przyjaciółki na wsi..
Z nauki jazdy Madzi..
ze spacerku..
miłego dnia i słoneczka i optymizmu:-)