I muszę Wam powiedzieć, że chyba znalazłam lekarstwo na moje złe nastawienie do wszystkiego... Zająć myśli, zająć ręce, zająć nogi, spotkać się z ludźmi:-) Wiem, wiem, wiedziałyście to już dawno, ale ja dopiero teraz to odkryłam..
Cały weekend spędziłam ze znajomymi w jakimś ośrodku "komuno wróć" gdzieś na Kaszubach.. Od piątku do niedzieli wspólne jedzenie, zabawy, imprezka..I dzieci się naszalały, i grzyby pozbierane, bo oczywiście w Borach trzeba zebrać obowiązkowo koszyczek:-) Nie będę wiele pisać, bo co tam piiiiisać..hehe Fajnie było i już.. Chociaż zmarzliśmy wszyscy strasznie, zimno, wiatr i deszcz...Ale nikt nie narzekał..jest ok. A najbardziej podobało mi się, że każdy mial swój domek, owszem, ale kuchnia mieściła się w świetlicy.. całe jedzenie przyniesliśmy tam właśnie, był wielki stół suto zastawiony.. i nawet jak ktoś chciał z rana napić się kawy pierwsze kroki musiał postawic wlasnie w swietlicy..i tym sposobem siedzieliśmy razem cały dzień, aż do nocy:-)
Kolejny weekend poza domem, bez użalania się nad sobą i bieganiem za dziećmi.. Kolejny weekend wśród ludzi.. Zastanawiam się dlaczego do tej pory tak się zamykałam?.. Cały tydzień praca zawodowa i bieganie po sklepach, za dziećmi, pranie, sprzątanie, gotowanie..żadnych perspektyw na lepsze, spokojniejsze jutro.. w weekendy było jeszcze gorzej, bo dzieci nie do opanowania..Ja wiem, że to normalne, babskie życie, ale ile lat można tak życ tylko jednym?..
Teraz już wiem, że trzeba, że należy znaleźć sobie, albo w sobie to coś co będzie Cię trzymać przy tzw. życiu. Trudne to jest, zwłaszcza kiedy czas tak nieubłaganie przecieka przez palce. I napewno nie uda się zorganizować każdego weekendu, napewno nie często znajdzie się czas dla siebie, ale trzeba próbować, trzeba żyć w nadzieji i zakasać rękawy i zapędzić mózgownicę do działania.. Łatwo mówić, trudniej zrobić, ale chęci trzeba mieć:-) Alleluja i do przodu, jak to mówi "sam wiesz kto"..hehe
Trochę zarzucę Was zdjęciami, ale co tam...trochę kolorków nie zaszkodzi..
grzybów było pełno...doslownie co kilka centymetrów.. te czerwone jednak najbardziej wpadały w oko..
ekipa grzybiarzy:-)
zdjęcie z fleszem...
...i bez flesza. Jest różnica, prawda?..
Ja siedzę w biurze, w kurce, zzimnymi rękami..przy nogach mam grzejnik i nic to nie daje.. Rano mieliśmy w biurze 13 stopni, i jak tu pracować..Nida się..nida...wszyscy łażą żeby się docieplić.. Co będzie zimą?..kosta