piątek, 18 czerwca 2010

Już caluśki drewniany..

Pięęękna dziś pogoda, aż żal w pracy siedzieć..Zresztą po liczbie klientów i telefonów inni są tego samego zdania co ja, tylko, że Oni zapewne wylegują się już na plaży.

Dla mnie dzień jest zdecydowanie za krótki, aż mnie roznosi, ze w domu tyle do zrobienia, a ja tu...:-( To nic, pocieszam się, że nabieram energii do dalszej pracy i mogę sobie Was spokojnie poczytać..:-)
Wczoraj pojechalismy zaraz po pracy zobaczyć nasze budownictwo.. I jest już na wykończeniu..hehe.. Caluśki "drzewniany" i od zewnątrz i od środka, czekamy już tylko na okna i drzwi (tyż drzewniane) i będziemy pomalutku gospodarować się w środku. Powoli, spokojnie, bez żadnych luksusów. Ma być tanio, schludnie, miło i sielsko:-) To będzie nasz mały azyl, miejsce do spotkań ze znajomymi, z rodzinką.. Na to bardzo liczę:-)

Dzieciaki wczoraj siedziały już w swoim pokoju, tatuś wykańczał podłączenia w łazience, a mamusia szalała z kosiarką, hmm, raczej za kosiarką, bo ta samojezdna pędziła do przodu jak szalona.. A trawa wysoko jak chol...rka. A niedawno koszona.. W tej wilgoci to to zielsko najlepiej rośnie, a reszta gnije..

Zdjęciami Was nie uraczę, bo aparat córka miała na kilkudniowej wycieczce i zapakowany zdjęciami na maxa, a czasu brak, żeby je zapisać na płytce..

I co jeszcze?..powoli przyozdabiam butelki na moje ulubione nalewki. W zeszłym roku zrobiłam około 3L i niestety muszę przyznać, że zdecydowanie za mało.. jak dla mnie:-) Uwielbiam naleweczki.. Przy okazji pokażę zdjęcia. I już niedługo trzeba będzie zerwać kilkaset liści wiśni ( teraz są najbardziej soczyste), zamrozić, i niech sobie czekają aż aronie dojrzeją, czyli na październik..


Dzisiaj kolejna porcja koszenia, bo za jednym razem to się nie uda.. Za dużo tego. Miłego weekendu dla wszystkich, dziękuję Wam za odwiedziny i za to, że mogę u Was bywać :-)
pozdrawiam

5 komentarzy:

  1. Jestem niezadowolona, stanowczo za mało fotek :-) ! Ja też kocham tą budowlaną adrenalinkę !
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na resztę zdjęć bo przecież prace postępują w zastraszającym tempie.Aż zazdroszcze Ci tego zapachu świeżego drzewa i nowego domku.
    Czy możesz mi zdradzić co ma taka ogromna ilość liści wiśni do nalewek z aronii?
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj to to zupelnie nie mam ani czasu a ni sly na swoj ogrod :( ale u ciebie to co innego bo cos nowego na nim powstaje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witajcie kochane,
    Brydziu, domek pachnie cudnie, jest taki jasniutki, to świeże drewno, właściwie mocno się wahamy czy zabejcować od zewnątrz na ciemniejszy odcień..trudna decyzja
    Niedzielna: możliwość zmiany rzeczywiście działa na człowieka niesamowicie..ja przecież niedawno byłam już taka skapciała, a teraz energi mnóstwo jest we mnie.. polecam zmiany
    MariaPar: zdjęcia już mam..napewno je pokażę, bo chyba fajne są..

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, przeczytałam Twój komentarz pod postem o żydowskim Kazimierzu Izy Jankowskiej i pomyślałam, że może chciałabyś wiedzieć o istnieniu bloga Bobe Majse :) Serdecznie zapraszam, a i ja u Ciebie za chwilę "pobuszuję".

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz:-)