wtorek, 17 sierpnia 2010

raczej pesymistycznie

Dzień dobry, cieszę się, że dzięki temu blogowi i wirtualnemu światu mogę poznać wiele ciekawych osób, poznać ich codzienne bolączki, codzienne radości, podziwiać "wenę twórczą", zapisane na zdjęciach codzienne i niecodzienne przedmioty, krajobrazy. Już 8-9miesięcy jestem z Wami, praktycznie codzień.. Wiele się dowiedziałam, nauczyłam, ale muszę nauczyć się czegoś jeszcze, a właściwie na nowo nauczyć... Od kilku lat jestem w jakimś dziwnym kieracie, kotle, nie wiem jak to nazwać, ale totalnie w niczym nie potrafię dostrzec pozytywnych rzeczy, wszędzie widzę jakieś niedociągnięcia, a zwłaszcza w najbliższym moim otoczeniu. Niby jest ładnie, niby jest fajnie, ale... zawsze ale... Ciągle rozmyslam o złych rzeczach i jak je będę rozwiązywać jak nadejdą. Ale po co, do jasnej cholerki je rozwiązywać, skoro wszystko jest ok.! Ale ja nie..., ja muszę snuć wizje nadciągajacych czarnych chmur:-(
Nie piszę tego by i Wam smucić, ale może w takim tekście pisanym bardziej do mnie dotrze, że trzeba coś z tym zrobić i znajdzie się jakieś światełko. Obecnie nie ma dnia, baa, nie ma godziny, żeby jakaś pesymistyczna wizja nie przemknęła przez myśl. Kiedyś zawsze sobie coś pod nosem nuciłam, teraz czuję, że nie mogę, jak zanucę to od razu : sio, sio melodio... Więzienie psychiczne jak nic..
Dlatego czytając Wasze blogi ładuję się pozytywnie, choć wiem, że przecież u Was tez nie zawsze jest wesoło. Ale umiecie patrzeć i wyciągać to co dobre. Bo najgorsze jest to, że zatruwając swoje życie codzienne zatruwam też życie bliskim, moim najbliższym. Mężuś to już nie raz machał na mnie ręką, nie wiem- może kreskę postawił juz na mnie..hehe, że się już nie zmienię..
Ale ja kiedyś byłam inna i nic się nie stało takiego, nie było żadnego powodu, że zaczęłam myśleć negatywnie. Tak poprostu. Stałam się przez to wybuchowa, nagle zaczynam się złościć, wszystko mi przeszkadza, potem się uspokajam, za jakiś krótki czas znowu wybuch.. Nie ciekawie, zupełnie nie ciekawie.
Gdzie optymizm!! gdzie!! u mojego męża, to wiem napewno, na szczęście On jest urodzonym optymistą i właściwie zawsze wyszukuje pozytywy, we wszystkim i wszędzie.. A może , tak sobie myślę, w przyrodzie musi być równowaga, jak On taki to ja inna..?...hmmm
Ech, nasmuciłam, nasmuciłam, jeszcze nie wiem, czy mi lżej, ale najważniejsze, że mam mocne postanowienie poprawy. Bo wszystko jest w głowie, trzeba myśleć o dobrych rzeczach, bo złe przyciągają zło i smutek. Te wszystkie infekcje dzieciaków moich mnie wykańczają, ale ciągle ten problem lata po mojej głowie, więc może te zarazki jakoś przyciągam..?
Usmiech na twarzy i w duszy dla wszystkich!!
Dziekuję, że odwiedzacie moje progi i zostawiacie komentarze, to dla mnie dużo znaczy:-)
Na koniec kilka zdjęć u przyjaciółki na wsi..



Z nauki jazdy Madzi..
ze spacerku..



miłego dnia i słoneczka i optymizmu:-)

7 komentarzy:

  1. A co ty kobito u mnei we łbie siedziałaś??????????
    :DDDDDDDDD Nie wiem czy Ci to pomoże , ale mam to samo :/ Niby jest oki , domek , zdrowe dzieciaki, mąż ma pracę , ja podreperuje budzet , kokosów nie ma , ale nie jest źle . Coś mnei zakłuje juz myśle , że to coś poważnego . Denerwuje mnie hałas . Od ranka słuchałam radio , a teraz najlepiej jak by nic nie grąło .I na dokładkę jesień idzie. To co , prponuje wspólną terapię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Złe humory chowamy pod łóżko i cieszymy się, że mogło być gorzej :-)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. na wlasne zmartwienia sa najlepsze zmartwienia innych,a kto powiedzial ze ze wszystkiego trzeba sie cieszyc,sa dni ze jest nam gorzej ba nawet okresy w zyciu,ale to wszystko jest w glowie i do przerobienia,moze powinnas zrobic cos tylko dla siebie,oderwac sie od czegos,zaszalec i pomyslec a" wlasciwie to co mnie to wszystko obochodzi" ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to widzę tak : Ostatnio bardzo dużo się słyszy o ludzkich tragediach,
    nieszczęściach i wszelkich przeciwnościach losu i to jest bardzo
    przytłaczające, gdy człowiek widzi co się w koło dzieje zaczyna
    odnosić wrażenie, że to może spotkać i jego i zaczyna się martwić na
    zapas i tak jak piszesz co by było gdyby. Ja też mam czasem takie chore
    myśli bo inaczej tego nazwać nie można, ale trzeba je odganiać i
    cieszyć się życiem takim jakie jest, jeśli coś się ma stać to i tak
    to się stanie i nic na to nie poradzimy wiec po o się katować ? Ale jakby co to ja na terapie wspólna dziewczynki tez się chcę załapać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana KAlimonio!
    Post Twój, intymny raczej przypomniał mi..mój powiedzmy niezbyt fajny czas,w którym byłam przekonana, że wszystko jst "nie tak"...
    Jeśli w ogóle mogę - powiem tak od serca:
    na nic rady, pomóc sobie możesz - i uwierz - potrafisz TYLKO TY SAMA! Przede wszystkim już od jutra, gdy tylko się obudzisz rozejrzyj się wokół i..podziękuj za..dzieci, nowy dzień..
    ciesz się, że "TWOJA SZKLANKA JEST AŻ W POŁOWIE PEŁNA, A NIE - ŻE W POŁOWIE PUSTA.
    PAmiętaj: podobne przyciąga podbne: afirmuj swoje życie i całe swoje jestestwo a dośiadczysz cudu! NAjtrudniej zacząc - późńiej
    będzie już z górki. Wylazłam z tego. SAma!
    Pewnie, że dopada mnie depresja, zwłąszcza, gdy wracam z Polski do Niemiec ale dzięki temu co napisałam oraz moim pasjom...trzymam przyslowiowy "pion" - czego TObie Kochana i Wyjątkowa w każdym calu - KAlimonio - życzę :)
    Ściskam Cię i trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  6. Kazdy ma gorsze i lepsze dni.To jednak tez duzo zalezy od nas samych.Zycze ci duzo optymizmu i slonca.

    OdpowiedzUsuń
  7. DZIĘKUJĘ!! WSPANIAŁE JESTEŚCIE.. WZRUSZYŁAM SIĘ BARDZO...:-) DZIĘKUJĘ I DLA WAS TEŻ WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz:-)