wtorek, 20 kwietnia 2010

Powiem Wam, że trudno mi wskoczyć na normalne tory po tych wszystkich wydarzeniach z zeszłego tygodnia. Odwiedzam Was, blogowe koleżanki codziennie, ale samej nic nie chce mi się pisać, nie robiłam żadnych zdjęć. Ciągle myślę, wspominam. Zycie toczy sie dalej, i wiem, ze nie powinnam sie zamartwiać, bo jednak sytuacja na szczęście nie dotyczy mnie.. A jednak.. jestem, jaka jestem..
Za oknem niby wiosna jest, ale rankiem i wieczorami temperatura spada nawet poniżej zera, drzewa praktycznie w ogóle nie puściły jeszcze zieleni. Nadal jest szaro-buro, poza niektórymi wyjątkami kwiatów wczesnowiosennych (albo raczej późnozimnowych..) Ale patrząc na słońce, które jednak jakoś tam świeci, będzie dobrze, już niedługo, na pewno...:-)))
Zanim zacznę strzelać wiosenne fotki przedstawię kolejnych członków mojego domostwa, oprócz mężusia, dzieciaczków i kota są też rybki, nie tylko te na działce w stawie, ale też w domu, w dwóch akwariach.. No cóż, to kolejna miłość mojego W.
Ja niestety tych miłości mam o wiele mniej, przedewszystkim dzieci i mężuś.. A inne?... Tak, jest ich trochę, ale żadnej nie poświęciłam więcej uwagi niż kilka, kilkanaście godzin rocznie, kwartalnie, i to też raczej tylko w myślach...One są na dnie mojego serduszka skrzętnie chowane, pielęgnowane w duszy, ale nie wiem kiedy ujrzą światło dzienne. Takie zwyczajne, niezwyczajne miłostki. Prawdziwe fotografowanie, malowanie, rysowanie, wszelkie robótki ręczne, otaczanie się pięknymi "babcinymi" drobiazgami...jeszcze gotowanie (przy moich wybredniakach domowych jak narazie to zupełnie odpada), pieczenie przeróżnych ciach i ciasteczek (to też odpada, chyba że sama je zjem, ale ja mam manię szczupłości, więc kategorycznie odpada) Codzienność, na szczęście już nie szara, pochłania mnie kompletnie i w całości..:-) Więc powyższe fanaberie odkładam na później, może kiedyś..
Chociaż tak z drugiej strony patrząc i codzień obserwując blogowe Wasze posty, to zaczynam (!) zastanawiać się: czy nie jestem poprostu leń..taki zwyczajny leniuch i wynajduję sobie tylko preteksty.. Hmm, muszę się nad tym poważnie zastanowić:(

 A poniżej te rybeńki z większego akwarium, pływają sobie błogo i myślą chyba tylko o niebeskich migdałach..



A to stoi w kuchni, o połowę mniejsze od powyższego.



No tak, to wszystko chyba na dziś, trzeba zastanowić się co z dzisiejszym obiadem.. Więc życzę wszystkim miłego i ciepłego (ja mam okropnie zmarźnięte dłonie) popołudnia..

4 komentarze:

  1. Nie przejmuj się, Ja też wyhodowałam w sobie lenia !
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też trudno przejść do codzienności po zeszłotygodniowych wydarzeniach. Myślę, że to zostaje - i to dobrze, że nie znika z myśli, a pobudza do refleksji.
    Ryby piękne. Wyobrażam sobie ile pracy pochłania utrzymanie takiego akwarium.

    OdpowiedzUsuń
  3. Praca przy akwariach na codzień to tylko karmienie ryb, dzięki filtrom możemy spokojnie odpuścić sobie czyszczenie nawet na dwa lata, pod warunkiem, że filtry czyścimy chociaż raz na 2-3miesiące.. Nie jest tak źle..:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. MariaPar, w Twojego lenia totalnie nie wierzę...wystarczy odwiedzić Twojego bloga:-))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz:-)