Dom już zakryty dachem, już mamy sie gdzie schować.
Tym razem błękitny domek zamienia się w żółty..powoli, bo jeszcze w międzyczasie częściowo pokrył sie grafitem.
Taki stan domeczku był w sobotę, od tego czasu nie wiem co się zmieniło, bo nie miałam okazji tam być..Może dziś..
Wiem tylko, że mamy już wodę i prąd :-) bo przy tych pracach szalał mój mężuś :-)
W ogóle to bardzo, bardzo się cieszę, bo prace idą naprawdę szybko, a z drugiej strony jestem przerażona, bo na kartce jeszcze mnóstwo punktów do skreślenia.. Każdy kto się budował mówi, że mury idą szybko, gorzej z resztą. Więc muszę zacisnąć zęby i za wiele nie myśleć..
Do miłego:-)
Ojej ale zasuwacie :) Wspaniale! Nie mogę się doczekać efektu końcowego - pozdrawiam ciepło! :)
OdpowiedzUsuńTempo pracy kosmiczne! mnie również wydaje się , że prace wykończeniowe to najtrudniejsza i najbardziej wymagająca czasu część budowy. Ale ja mocno wierzę ,że wspólnie z mężem poradzicie sobie bez większych problemów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Niech się mury pną do góry...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aż przyjemnie patrzeć jak szybko domek się buduje:)
OdpowiedzUsuńzaczyna się robić przytulnie :)
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńProszę , napisz co to za projekt.
Uwielbiam dwuspadowe dachy!
Pozdrawim
Niooo...buduje się, ale drewno jest tak wdzięcznym materiałem, że to sama przyjemność.
OdpowiedzUsuńGranacik: tak szczerze mówiąc to projekt nazywa się Waldor..hihi, bo projektował go mój mężuś..:-)
Dziękuję Wam dziewczyny za odwiedziny, bardzo jest mi miło!!
Czekam na efekt końcowy! Będziecie mięli swoją oazę spokoju na ziemi, las ptaszki i drewniany domek,tylko urlopować!
OdpowiedzUsuń