środa, 24 marca 2010

Wyszperałam z jakiegoś leciwego pudła.. Mój dawny twór krzyżykowy.. W latach szkolnych sporo tego było, choc warunki do wyszywania prawie żadne.. Pamiętam jak na z trudem wyciągniętym od mamy białym płócienku rysowałam kratki ołówkiem, potem jakiś wzór (był nawet bohater z bajki o Dartanianie...może pamiętacie- taki piesek z dużymi uszami) czasem mały, czasem sporych rozmiarów. Mieszkałam wtedy z kilkoma rodzinami w przedwojennej kamienicy poniemieckiej, było podwórko z oooogromną lipą, na zapleczu podwórka każdy miał ogródek, i ja właśnie w tym ogródku z moją ulubioną koleżanką Agą haftowałyśmy, robiłyśmy makatki, słuchałyśmy the Doors, Janis Joplin, Beatlesów, BeeGees.. Hmm, no właśnie, miałam wtedy 12-14 lat i takie upodobania.. Wieczorami zaszywałyśmy się czasem w takim malutkim pokoiku jej starszych braci (protest song..), rozkładałyśmy powiększalnik, chemikalia bardzo ciężko zdobyte, zapalałysmy czerwoną lampkę, muzyka w tle..I co?.. i jazda z wywoływaniem zdjątek.. Czarno-białych oczywiście,choć bardzo marnej jakości- zrobionych na jakiejś radzieckiej kliszy, radzieckim aparacikiem Cmieną.. I ta muzyka..
Choć drogi nasze dawno się już rozeszły, to jednak pamięć została..Nie ma co gadać, to właśnie dzięki Niej jestem jaka jestem:-) Życzę wszystkim więcej takich dobrych dusz na swoje drodze:-))

1 komentarz:

  1. ja cos tam tez kiedys za mlodu kzyrzykowalam ale to bylo w szkole podstawowej i wcale mi sie to niepodobalo,na szczescie juz wyroslam hahahahah

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz:-)